W celi więziennej, osoby skazane na śmierć zwracały się do Siostry Antoniny w sprawach sumienia, odbywały jakby spowiedź, bo księdza nie było.

Była też w naszej celi 18‑letnia, inteligentna dziewczyna – Łucja Szamocka. Strażnik wywołał jej nazwisko. To oznaczało jedno – egzekucję.

Łucja wstała z godnością, spokojnie spojrzała po wszystkich, przeprosiła towarzyszki niedoli. Następnie podeszła do Siostry Antoniny, ucałowała Ją w rękę, mocno się przytuliła i poprosiła o modlitwę. Wszystko działo się na oczach gestapowców. Łucja z godnością opuściła celę…

(Wspomnienie S. Lidii Szotkowskiej)

Skip to content